30 listopada 2007
21:46
Info

Moby wskrzesza rave
Moby po eksperymentach z muzyką pop, gospel i zabawie elementami rocka wraca do swych korzeni - muzyki rave i hard dance - gdy tworzył takie utwory, jak: "Feelin So Real", "Everything" oraz "Next is the E".
Od ekstatycznych, porywających do tańca klubowych przebojów, przez kosmiczne eurodisco w stylu Giorgio Morodera, po oldschoolowy i alternatywny hip hop oraz klimatyczny chillout w sam raz na koniec imprezy: to wszystko znajdziemy na "Last Night".
Artysta wyrobił sobie reputację wojującego ponuraka, gdy jego dobitny styl wyrażania przekonań sprowokował brytyjską prasę muzyczną do obwołania go wegańskim abstynentem i chrześcijańskim sekciarzem. On sam mówi: „To kompletna bzdura, zważywszy na to jak bardzo lubię się bawić i pić do piątej rano z przyjaciółmi.”
Moby - Feeling So Real
Płyta "Last Night" przypomina konstrukcją przebieg jednej z tego typu wspaniałych imprez: buduje napięcie towarzyszące początkowi wieczoru, gdzieś w środku zaczyna się euforia zabawy, która o drugiej nad ranem przeradza się w chaos, a potem błogi spokój nowojorskiego wschodu słońca. Moby z wahaniem przyznaje, że "Last Night" jest właściwie albumem konceptualnym, próbą zawarcia całej nocy w sześćdziesięciu minutach muzyki.
Jako aktywny współtwórca nowojorskiej sceny klubowej od połowy lat 80-tych, Moby doskonale potrafi przywołać atmosferę degeneracji i nieograniczonej zabawy. Artysta zaczął chodzić do klubów jako nastolatek w 1980 roku, uważanym za złoty okres nocnego życia w Nowym Jorku. „Wydaje się, że po latach 70-tych disco popadło w niełaskę i nikt już się nie interesował muzyką taneczną, za to tutaj scena dance była w rozkwicie,” wspomina Moby. „Didżeje grali hip hop, freestyle, dancehall reggae, house i dziwną elektronikę. To były wspaniałe, otwarte na różną muzykę czasy. Bardzo się cieszę, że muzycznie dojrzałem właśnie w tamtym momencie.”
"Last Night" przywołuje klimat, w którym wszystko wolno – puryzm gatunkowy ustępuje miejsca radosnemu eklektyzmowi zorientowanemu na brzmienie i energię. Pochodzący z płyty utwór „I Love to Move in Here” to hołd złożony początkom hip hopu, z czasów jego niewinności: gdy wciąż chętnie wykorzystywał rytmy disco i koncentrował się jedynie na rozkręcaniu świetnych balang. Dlatego też Moby gości w tym kawałku legendarnego oldschoolowego rapera Grandmastera Caza z Cold Crush Brothers, który stworzył większość rymów do pierwszego przeboju w historii hip hopu – „Rappers’ Delight” The Sugarhill Gang. Utwór Moby’ego z udziałem słynnego MC stanowi swego rodzaju ogólną charakterystykę nowojorskiej muzyki tanecznej.
„Od lat smuci mnie fakt, że scena rave umarła, bo uwielbiałem te wszystkie przegięte, euforyczne przeboje imprez z mocnym brzmieniem klawiszy,” mówi Moby. „Czuję się dziś jak apostoł tej muzyki.”
Premiera: 10.03.2008
Od ekstatycznych, porywających do tańca klubowych przebojów, przez kosmiczne eurodisco w stylu Giorgio Morodera, po oldschoolowy i alternatywny hip hop oraz klimatyczny chillout w sam raz na koniec imprezy: to wszystko znajdziemy na "Last Night".
Artysta wyrobił sobie reputację wojującego ponuraka, gdy jego dobitny styl wyrażania przekonań sprowokował brytyjską prasę muzyczną do obwołania go wegańskim abstynentem i chrześcijańskim sekciarzem. On sam mówi: „To kompletna bzdura, zważywszy na to jak bardzo lubię się bawić i pić do piątej rano z przyjaciółmi.”
Moby - Feeling So Real
Płyta "Last Night" przypomina konstrukcją przebieg jednej z tego typu wspaniałych imprez: buduje napięcie towarzyszące początkowi wieczoru, gdzieś w środku zaczyna się euforia zabawy, która o drugiej nad ranem przeradza się w chaos, a potem błogi spokój nowojorskiego wschodu słońca. Moby z wahaniem przyznaje, że "Last Night" jest właściwie albumem konceptualnym, próbą zawarcia całej nocy w sześćdziesięciu minutach muzyki.
Jako aktywny współtwórca nowojorskiej sceny klubowej od połowy lat 80-tych, Moby doskonale potrafi przywołać atmosferę degeneracji i nieograniczonej zabawy. Artysta zaczął chodzić do klubów jako nastolatek w 1980 roku, uważanym za złoty okres nocnego życia w Nowym Jorku. „Wydaje się, że po latach 70-tych disco popadło w niełaskę i nikt już się nie interesował muzyką taneczną, za to tutaj scena dance była w rozkwicie,” wspomina Moby. „Didżeje grali hip hop, freestyle, dancehall reggae, house i dziwną elektronikę. To były wspaniałe, otwarte na różną muzykę czasy. Bardzo się cieszę, że muzycznie dojrzałem właśnie w tamtym momencie.”
"Last Night" przywołuje klimat, w którym wszystko wolno – puryzm gatunkowy ustępuje miejsca radosnemu eklektyzmowi zorientowanemu na brzmienie i energię. Pochodzący z płyty utwór „I Love to Move in Here” to hołd złożony początkom hip hopu, z czasów jego niewinności: gdy wciąż chętnie wykorzystywał rytmy disco i koncentrował się jedynie na rozkręcaniu świetnych balang. Dlatego też Moby gości w tym kawałku legendarnego oldschoolowego rapera Grandmastera Caza z Cold Crush Brothers, który stworzył większość rymów do pierwszego przeboju w historii hip hopu – „Rappers’ Delight” The Sugarhill Gang. Utwór Moby’ego z udziałem słynnego MC stanowi swego rodzaju ogólną charakterystykę nowojorskiej muzyki tanecznej.
„Od lat smuci mnie fakt, że scena rave umarła, bo uwielbiałem te wszystkie przegięte, euforyczne przeboje imprez z mocnym brzmieniem klawiszy,” mówi Moby. „Czuję się dziś jak apostoł tej muzyki.”
Premiera: 10.03.2008
więcej: www.moby.com
reklama