
RECENZJA: Karolina Czarnecka - "Solarium 2.0"
Poczynania Karoliny Czarneckiej śledzę od momentu pojawienia się w internecie przebojowego nagrania "Hera, koka, hasz, LSD". Historię tej piosenki znają chyba wszyscy, dlatego nie będę jej przypominać. Za to niewiele osób wie prawdopodobnie, że w kwietniu tego roku Czarnecka wydała swój drugi długogrający album i naprawdę warto go poznać!
Kojarzycie Tinę, bohaterkę debiutanckiego krążka "Córka"? Dziewczyna wyjechała do Warszawy z małego miasteczka pełna nadziei na przyszłość. Czy owe plany i marzenia udało jej się zrealizować? Tego dowiemy się z "Solarium 2.0", planety, na którą podróż odbyła wspomniana bohaterka. Z całą pewnością możemy powiedzieć, że Tina znacznie dojrzała, nie pozbyła się jednak sarkastyczno-ironicznego tonu. Album otwiera "Mój pokój", którego mogłabym słuchać nieustannie, to w moim odczuciu najlepszy utwór na tym albumie. Czarnecka nie boi się miksować słów, a robi to równie zgrabnie co Masłowska, całość podlana jest deszczem różnorodnych dźwięków, które razem tworzą smakowitą całość. Tuż za rogiem pokoju czeka zaś "Anaruk", singiel, który jednak nie oddaje całego potencjału krążka. Zwyczajnemu słuchaczowi prawdopodobnie nie przypadnie do gustu, za to spragnionemu pewnej odmiany wielbicielowi alternatywy... cóż, takowy może się w nich zakochać! Jeśli tylko sięgnięcie po cały album, wynagrodzi Wam on wszelkie niedogodności. Dalej czeka nas jeszcze więcej. Pośród 13 utworów znajdziemy między innymi folkową "Wycinankę", "Inkuby sukkuby", które przypominają nieco "Zjawę" z "Córki" oraz nieco feministyczną "Księżniczkowską". Warto poświęcić także nieco uwagi "Marszowi śmieci".
Album przykuwa nietuzinkowymi tekstami i hipnotyzuje muzyką, za którą stoi producencki duet Michał Górczyński i Jacek Kita. "To czołówka niezależnego kina, to jest mój własny one woman musical" - śpiewa Czarnecka i tak cały ten album jest właśnie taki, jaki ona chce, niezależny pełen różnych melodii, wokali, treści. To zdecydowanie ciekawy i wciągający eksperyment, który jednych zachwyci, innych odrzuci. Pośród 13 piosenek nie znajdziemy ani jednego takiego samego utworu. Trudno nawet ująć tę płytę w jakiekolwiek ramy.
"Solarium 2.0" to zabawa na granicy z kiczem. Jest bezkompromisowo i szczerze, czasem ironicznie. Tekstowo Czarnecka ponownie opowiada historię Tiny, która bywa jednak i Ronją, córką zbójnika czy Anarukiem, który po reinterpretacji szkolnej lektury zamienił się w dziewczynę. To z całą pewnością nie jest album, który spodoba się każdemu, nie dla każdego będzie on przystępny, ale jeśli szukacie alternatywnego, ciekawego grania i lubicie zabawy ze słowem – śmiało.
Tracklista:
1. Mój pokój
2. Tina
3. Anaruk
4. Ronja
5. Biały kucyk
6. Wycinanka
7. Inkuby sukkuby
8. Solarium
9. Księżniczowisko
10. Marsz śmieci
11. Piosenka o niekońcu świata
12. Przytulisko
13. Igloo
Autor recenzji: Monika Matura
Ocena: 5/6
Warto posłuchać: "Mój pokój", "Inkuby sukkuby", "Marsz śmieci"