"Chcemy troszkę pohałasować" - wywiad ze Showbussines
Autor: Monika Matura • 2 listopada 2013
" />
O muzycznych inpiracjach, wyborach Miss Polonia, szołbiznesie oraz nadchodzącym albumie opowiedziała nam krakowska formacja Showbussines.
Monika Matura: Nazwa Waszego zespołu składa się z połączenia dwóch wyrazów show oraz bussines, bardziej zależy Wam na robieniu show czy biznesu?
Golden: W obecnych czasach w będących już chyba podstawą cywilizacji reklamach mówi się, że wszystko jest piękne, słodkie, cudowne, czyli rzeczony show, ale na dole ekranu są zawsze objaśnienia gwiazdek (*), po przeczytaniu których od razu dociera do nas, że to tylko brutalny business. Chcemy robić show, ale żeby było to możliwe, będziemy też zmuszeni robić business. The Show must go on. Na granie chodnikowe chyba się nie łapiemy [śmiech].
Justyna: Każdy kto zakłada kapelę, myśli przede wszystkim o energii płynącej z muzyki. Daje to niesamowitą radość i myśli się na początku tylko o tym, realia jednak bezwzględnie nakazują robić też business. Większą satysfakcję przynosi mi zarabianie na muzyce, niż w jakikolwiek inny sposób. Czy Bozia jednak pozwoli robić to na wystarczająco szeroką skalę? Okaże się.
Czy to prawda, że zaczynaliście od grania piosenek weselnych?
Golden: Nie. Nasza wokalistka, Justyna pochodzi z Mazur i kiedy prawie 3 lata temu tutaj przyjechała, mieszkała w małym mieszkanku w Krakowie i szukała jakiegoś zajęcia. Wrzuciła do netu ogłoszenie ze zdjęciem [śmiech], w którym napisała, że śpiewała w "Szansie na sukces" i innych prestiżowych programach i że ma duże doświadczenie, ale szuka zespołu zarobkowego. Ówczesny klawiszowiec naszej kapeli akurat zakładał band weselny, więc z takiej małej zgryźliwości podesłałem mu to ogłoszenie będąc pewien, że nie dojdzie do porozumienia z takim Zawodnikiem jak Justyna. Częściowo miałem rację, bo ich współpraca w ogóle nie doszła do skutku, ale za to przyjechali do mnie razem nagrywać jakieś tam demka biesiadne. Po usłyszeniu moich rockowych rzeczy Justyna od razu złapała haczyk [uśmiech]. Klawiszowiec był bardziej uparty w dążeniach w tamtą stronę i teraz pływa sobie po tych weselnych morzach .
Twórczość jakich zespołów Was inspiruje i czego słuchacie?
Justyna: Kocham AC/DC, ta rockandrollowa energia, uwielbiam też Queen i inne klasyczne bandy, ale ostatnio słucham dużo Lamb of God i przede wszystkim Arch Enemy...
Golden: Podstawą wszystkiego był zawsze Queen, utwory wydane i nie wydane, wszytko z nimi związane. To się zaczęło około 1990 roku, więc kiedy miałem całe 6 lat i Freddie jeszcze żył. Wujaszek przytargał kasety, "The works" i "The Miracle", potem "Innuendo" i "Gratest Flix II". Płyta Innuendo i sam utwór tytułowy to moim zdaniem największe osiągnięcie ludzkości w rocku. Później miałem romans z akordeonem w szkole muzycznej, ale to przemilczymy [uśmiech]. W szkole średniej pojawiła się zajawka na ostrzejsze rzeczy, Sepulturę, Slipknota, ale i Ozzyego, Black Sabbath, Judas Priest i Iron Maiden. Była Zabójcza "Resurection" Halforda w okolicach roku 2000. Przy okazji musiała być Metallica, Guns n Roses. Obecnie świetną robotę robią amerykańskie kapele jak Lamb of God, łącząc stare i nowe patenty. Fajny powiew świeżości jest w Disturbed i oczywiście Stone Sour. Za mało czasu i za dużo bandów, żeby wszystkie omówić.
Pytanie do Justyny: czy fascynacja Arch Enemy oznacza, że możemy się spodziewać zmiany w charakterze Twojego śpiewania?
Justyna: Niewykluczone.
Graliście między innymi z Katem, Oberschleisen, T.Love czy Kamilem Bednarkiem, czy któryś z koncertów szczególnie utkwił Wam w pamięci? A może rozmawialiście o współpracy z którymś z zespołów?
Golden: Z T.Love to była taka śmieszna sytuacja, że wygrałem konkurs i wystąpiłem z Muńkiem na 30-Lecie bandu w Stodole. Świetna atmosfera, wspaniali Goście. Super z tym w ogóle zajawka, bo od dzieciaka słuchałem i lubiłem T.Love. Mieli taki kawałek "Zero" w 1998, kiedy wszyscy gadali o końcu świata, a ta piosenka zaczyna się od słów: "Są małe szanse na koniec świata, bo koniec świata się nie opłaca", ja puszczałem go w kółko tak, że rodzice mieli go dość. Oberschleisen to też wyjątkowo sympatyczni ludzie mimo, że wyglądają groźnie, rzadko zdarzają się tak przyjazne Osoby.
Justyna: Znamy się też z Pudelsami i to z Nimi była kiedyś rozmowa o wspólnym zaśpiewaniu czegoś, może się to kiedyś zrealizuje jak będzie chwilka czasu wolnego u Nich i u nas.
Wiem, że mieliście możliwość nagrania albumu popowego, nie myśleliście o tym, aby w ten sposób być może zarobić na pełnoprawne dzieło?
Golden: To była rozmowa z jednym z większych polskich wydawców o nagraniu singla w stylu Metronomy, dla mnie strasznie sterylnie, co nie znaczy źle brzmiącej angielskiej kapeli. Mają swój pomysł i realizują go dobrze, tak jak chcą. My lubimy rzucać emocjami na lewo i prawo i wypruwać sobie mentalnie flaki, a to był całkiem inny świat. Zrobiliśmy demo, było wstępnie zaakceptowane, ale jak pomyśleliśmy, że mielibyśmy z tym jeździć po świecie, doszliśmy do wniosku, że to nie to.
Justyna: Uważamy, że jesteśmy w stanie zrobić album bardziej wszechstronny, jak stare płyty Queen, gdzie są utwory bardzo różne gatunkowo i do tego zawojowały świat. Mamy "Jak ten czarno biały film", klasycznie rockową power balladę, "Świt" prawie gotycki kawałek, "Gdy nakręcisz zegar", ukłon w stronę groove metalu, "Masz siebie dla mnie", utwór popowo elektroniczny (hehe), "O siedem kroków przed diabłem", klasyczny rockowy rozbujaniec, "Bez mapy nieba", softrockowy numer z funkowo reggae`ową wstawką i "Tonę", ckliwą balladę o ciężkich chwilach.
" />
Kolejne pytanie do Justyny: po wpisaniu w wyszukiwarce Twojego panieńskiego nazwiska, pokazuje się Twoja fotka z udziału w Miss Polonia! Jak to wytłumaczysz?
Golden: To tak na prawdę byłem ja!
Justyna: No... Byłam, zobaczyłam... i było fajnie... Teraz wolę wędkarstwo. (śmiech)
Trailer „Easy Rider`a” zapowiada jeszcze ostrzejsze granie, czy w taką właśnie stronę zamierzacie iść w przyszłości?
Golden: Tak, chcemy troszkę pohałasować, tym bardziej, że mamy jakieś 10 numerów rockowych nagranych i gotowych do dalszej drogi.
Justyna: Jest w takim "łojeniu" fajna energia, publiczność na koncertach metalowych jest przezacna, a i w Polsce jest zdecydowanie za mało kapel, który grają dobry metal.
Kiedy możemy spodziewać się Waszego albumu?
Justyna: Album w gatunku szeroko rozumianego rocka w starym dobrym stylu po polsku jest już gotowy i obecnie prowadzimy rozmowy z wydawcami. Zrobimy też teledysk do "Jak ten czarno biały film".
Golden: Z kolei materiał na album metalowy w języku angielskim powstaje z hukiem. Są już 2 numery.
Opowiedzcie o planach koncertowych na najbliższy czas.
Justyna: Na pewno zagramy niebawem w Mezcalu, w przesympatycznym krakowskim klubie, gdzie atmosfera jest najlepsza na świecie.
Golden: Prowadzimy rozmowy na temat koncertu charytatywnego w Warszawie, oraz kilku występów w tamtejszych klubach. Była też propozycja zagrania w więzieniu. Nawiązaliśmy współpracę z Osobą, która ma to wszystko uregulować tak, żebyśmy mogli skupić się na muzyce, a nie organizacji występów, więc powinno być nieźle.
Rozmawiała: Monika Matura
Foto: Krzysztof Raś, materiały promocyjne zespołu







