"To musi być obsesja."- wywiad z Nonamen
Autor: Monika Matura • 2 stycznia 2014
O tym z kim chcieliby dzielić scenę, jak wyglądają prace nad debiutanckim albumem oraz najbliższych koncertowych planach, rozmawialiśmy z krakowskim Nonamen, efekt poniżej.
Monika Matura: Na swojej Ep-ce umieściliście wyłącznie utwory w języku angielskim, czy na debiutanckim longplayu możemy spodziewać się czegoś po polsku?
Edyta Szkołut: Jako podmiot odpowiedzialny za tego typu kwestie, odpowiem - tak. Już powstał kawałek po polsku. Jeden, taki rodzyneczek na nadchodzącą płytę.
Koncertujecie coraz więcej i więcej, czy w którymś z miast grało Wam się wyjątkowo przyjemnie?
Maciej Dunin-Borkowski: Jako, że jako zespół pochodzimy z Krakowa najwięcej koncertów zagraliśmy w tutaj i wiele z nich jest naprawdę godnych zapamiętania. Mimo wszystko, ja jednak najlepiej wspominam nasz wypad do Zabrza, gdzie po raz pierwszy mieliśmy przyjemność otwierać występ Jelonka.
Agnieszka Reiner: Dobrze wspominam koncert na Metallima Fest w Limanowej - nasz 3. koncert w obecnym składzie. Warunki akustyczne i światło były znakomite, scena ogromna, publiczność dopisała znakomicie - to dało nam na pewno duży rozpęd do dalszych koncertów.
Grzegorz Janiga: Ja bardzo miło wspominam oba te koncerty. Festiwal w Limanowej był pierwszym naszym występem na tak dużej imprezie i scenie, była tam bardzo fajna atmosfera i klimat. Z kolei występ w Zabrzu przed Jelonkiem był naszym największym koncertem na tamtą chwilę, a za sprawą licznie zgromadzonej żywiołowej publiczności stał się koncertem, który długo pozostanie mi w pamięci również jako ten, który zmotywował cały Nonamen do dalszego działania.
E: Zdecydowanie występ na Krakonie w krakowskim klubie Studio i w Bielsku-Białej przed norweskim Uburen.
Wiem, że pracujecie nad długogrającym albumem, kiedy możemy spodziewać się jego premiery?
M: Aktualnie kończymy ostatnie numery i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, z początkiem roku wchodzimy do studia i rejestrujemy materiał. Wtedy pozostaną do rozwiązania tylko (śmiech) - raczej aż – sprawy wydawnicze.
Raz jeszcze pytając o nowy album, skąd jego tytuł „Obsession”? Brzmi nieco „szaleńczo”.
E: Tak dużo urojeń, pytań bez odpowiedzi i na siłę wygrzebanych problemów w jednym miejscu? To musi być obsesja.
Edyto, ktoś porównał Twój wokal do Sandry Nasic, a kto jest dla Ciebie takim wokalnym ideałem, kogo najbardziej cenisz w tej materii?
E: Nie ukrywam, że cieszy mnie takie porównanie. Cenie sobie różnorodność i wyczucie, a zboczenie zawodowe kieruje moja uwagę również na dobór słów, ich emocjonalny przekaz. Więc musi się tu pojawić jedno nazwisko: Otep Shamaya. Jest też ktoś niedościgniony: Maria Brink.
Macie dość zróżnicowane gusta muzyczne, a jednak udaje Wam się to pogodzić, jak wygląda proces tworzenia w Waszym przypadku? Siedzicie tak długo aż wszyscy będą zgodni, czy też panuje dyktatura?
M: Ode mnie wychodzą szkice utworów i po konsultacji z resztą odpadają lub przechodzą totalny „remont”, co pewnie wynika z wspomnianych przez Ciebie naszych różnych gustów.
A: Tak jak powiedział Macki, tworzymy utwory najczęściej na szkicach, które on nam wysyła. Moje partie skrzypiec najczęściej powstają po tym, jak parę razy przesłucham taki szkic kawałka; następny etap to ćwiczenie i improwizowanie z nagraniem. Nagrywam to, co mi się spodoba, w trakcie prób z resztą zespołu partie te zazwyczaj podlegają jeszcze obróbce.
G: I to jest właśnie naszym atutem, że każde z nas w zasadzie słucha innego rodzaju muzyki. To daje nam różne inspiracje i pomysły, pod „dyktaturą” (śmiech) naszego lidera Mackiego, który tworzy szkielet utworu, a my go razem dokańczamy i szlifujemy. Efekt końcowy jest zawsze wynikiem kompromisu.
Jakie są Wasze najbliższe koncertowe plany?
M: Nowy rok szykuje się dość pracowicie i dość.. Iron Maidenowo. Jednak idąc po kolei – w styczniu prawdopodobnie zagramy fajny koncert w krakowskiej Rotundzie, w lutym wybierzemy się na RET Fest do Czech, zaś co do Iron Maiden - w marcu gramy cztery koncerty z Blaze’m Bayleyem, a w kwietniu wystąpimy na festiwalu w Warszawie wraz z Paulem Di’Anno.
Edyto, w jednym z wywiadów powiedziałaś, że w dalszym ciągu zamierzasz się na nowym albumie „bawić w psycholożkę”, w jakim sensie? Czy Twoje teksty to taka mini psychoanaliza otaczających Cię ludzi?
E: Nie żyję zbyt długo na tym świecie, ale chyba mam prawo do własnej opinii na temat otaczającej nas rzeczywistości. Właśnie w tekstach mam swoje „ujście”. Nikt się w to nie wtrąca, zespół mi zaufał pod tym względem. Skoro mogę się wypowiadać to robię to. Moje teksty to jedna wielka metafora, i owszem, odnośnie ludzkich zachowań, lęków, pragnień…..
Zagłębiając się w Wasze teksty, można dojść do wniosku, że świat wcale nie jest takim kolorowym miejsce, a jedynym sposobem na ucieczkę wydaje się szaleństwo. Jak się do tego odniesiecie?
E: Kiedykolwiek, przez dłuższą chwile myślałaś, że jest kolorowym miejscem? Pijesz za dużo! (śmiech) Jeśli usiądziesz i tak szczerze, racjonalnie, pomyślisz nad sensem naszej egzystencji, to uwierz mi, będziesz mogła się nazwać poetką z epoki romantyzmu.
Wasze brzmienie jest dość różnorodne, wiem też, że podobnie rzecz ma się z Waszymi inspiracjami muzycznymi, gdybyście jednak mieli wymienić jakieś wiodące zespoły, to jakie by to były kapele?
G: Jeśli o mnie chodzi, słucham szerokiego spektrum muzyki. Natomiast z muzyki „gitarowej” najbardziej inspirują mnie takie kapele jak: Morbid Angel, Megadeth oraz rodzime O.N.A.
A: Moja lista wykonawców byłaby bardzo długa - zawsze nazywam siebie poszukiwaczem pięknych melodii, dlatego słucham wszystkiego po trochę - klasyka, jazz, soul, rock i metal progresywny.
M: Ja z kolei, na co dzień słucham muzyki dość przekrojowej, od Dream Theater, Opeth, poprzez My Dying Bride, Wintersun aż do Metallicy i różnorodnej muzyki filmowej – sam nie wiem, co konkretnie wpływa na to co powstaje w Nonamen.
E: Edytka jest chyba najbardziej oderwaną częścią Nonamen pod tym względem. Generalnie zapuszczam się w norweską i amerykańską scenę. Moją muzyczną przestrzeń trudno wypośrodkować: Dimmu Borgir , Lamb Of God –z „sentymentalnie miażdżących” ; Vesania z rodzimych; Eths, Obscure Sphinx, Otep, In This Moment z „inspirujących”. Na końcu listy pojawia się tak zwane „techno dla satanistów”, czyli cyber. Takie kapele jak Phosgore, Combichrist czy Psyclon Nine świetnie tu pasują.
Wyobraźcie sobie, że możecie zagrać na jednej scenie z kimkolwiek chcecie, kim byłby ten artysta?
A: Dream Theater.
G: Stare dobre Kombi, no ewentualnie Megadeth (śmiech)
M: Metallica!
E: Wilki!!!!!!!
Rozmawiała: Monika Matura
Foto: Materiały zespołu







