WYWIAD: Nikola Kołodziejczyk
Rozmawiamy ze zwycięzcą Fryderyków w kategorii "Muzyka Jazzowa". Autor: Michał Bigoraj • 2 maja 2016
Emocje po rozdaniu tegorocznych Fryderyków już dawno opadły. W ramach przypomnienia przygotowaliśmy dla Was kilka wywiadów, które przeprowadziliśmy z artystami bezpośrednio po Gali. W pierwszej kolejności prezentujemy Wam zwycięzcę w kategorii Muzyka Jazzowa: Album roku.
#Nikola Kołodziejczyk
Zwycięzca w kategorii: Album roku, muzyka jazzowa za płytę „Barok
Progresywny” pod szyldem Nikola Kołodziejczyk Orchestra.
Michał Bigoraj: Gratuluję nagrody. W jakim miejscu znajduje się aktualnie polski jazz?
Nikola Kołodziejczyk: Myślę, że kondycja całej polskiej muzyki jest bardzo pozytywna. Polski jazz ma teraz zastrzyk młodych artystów, a Internet pomaga w tym, by więcej naszej muzyki wychodziło na zewnątrz. Mam wrażenie, że jazz - podobnie zresztą jak inne gatunki, które niesłusznie nazywa się niszowymi - bardzo na tym zyskuje. Artysta nie musi oglądać się na mody, na to, co się komu spodoba i czy to się sprzeda, czy też nie. Po prostu robi najlepszą muzyką, jaką może.
Nie wydaje Ci się, że Twoja twórczość, a zwłaszcza album „Barok Progresywny”, za który dostałeś nagrodę, pasowałaby bardziej do gali muzyki poważnej niż rozrywkowej? W ogóle, czy jazz nie pasowałby tam bardziej?
Bardzo mi się podoba łączenie różnych gatunków. Najbardziej jestem zadowolony wtedy, kiedy trudno jest coś zmieścić do jednej muzycznej szufladki. Kategoryzowanie muzyki: czy ona powinna być na jednej, czy na drugiej gali, to jest coś, czego specjalnie nie analizuję. Być może od tego są krytycy muzyczni. Moim zadaniem jest „robić” muzykę. Jestem człowiekiem, który tworzy muzykę złożoną z dużej liczby wykonawców. Moim zadaniem jest raczej łączenie niż dzielenie gatunków. To jest coś, w co wierzę.
Nikola Kołodziejczyk, źródło: archiwum artysty
Też uważam, że generalnie muzyka jest jedna i wszelkie podziały są trochę sztuczne i nienaturalne. Chyba że podział na muzykę dobrą i złą (śmiech). Tym bardziej że wśród nominacji do Fryderyków jest wiele niekonsekwencji. Np. Maleo Reggae Rockers, nominowani w tym roku w kategorii: Album roku muzyka korzeni (w tym blues, folk, country, muzyka świata, reggae), w przeszłości nominowani byli w kategorii, w której znajdywał się także hip hop (Album roku reggae / hip hop / R&B - przyp. M.B.)! Natomiast na tegorocznej gali była rzecz bez precedensu, bowiem trzy osoby (Aga Derlak, Agnieszka Wilczyńska i Krzysztof Lenczowski) zostały wyróżnione statuetką za Jazzowy debiut roku. Jak to skomentujesz?
Według mnie jest to świetna wiadomość, bo cała trójka zasługuje by o nich mówić.
Tylko jak czuje się pozostała dwójka (śmiech)...?
Tak… (śmiech). Mimo wszystko, jest to lepsza sytuacja, niż gdyby statuetkę dostała jedna osoba. Wtedy osobiście czułbym niedosyt. Trzy jednoznaczne statuetki to ewenement, który może pomóc w zasłużonym rozgłosie, bo ich muzyka jest bardzo ciekawa. Cieszę się, że dostali po Fryderyku. To jednak nagroda, którą można się pochwalić. Ci muzycy nie muszą tłumaczyć się z tego, czy zasłużyli na rozpoznawalność, czy ich muzyka jest dobra. Gratuluję całej trójce!







