WYWIAD: Dawid Podsiadło
Rozmawiamy ze zwycięzcą Fryderyków w kategorii "Muzyka Rozrywkowa". Autor: Michał Bigoraj • 9 maja 2016
W ramach cyklu dotyczącego tegorocznego rozdania Fryderyków, prezentujemy Wam kolejny wywiad, który przeprowadziliśmy bezpośrednio po Gali. Tym razem rozmawiamy ze zwycięzcą w kategorii Muzyka Rozrywkowa - Dawidem Podsiadło.
#Dawid Podsiadło
Zwycięzca w kategorii: Teledysk za utwór „W dobrą stronę”.
Michał Bigoraj: Fryderyk, którego zdobyłeś, to tylko połowicznie Twój sukces. W dużej mierze jest to przecież zasługa twórcy wideoklipu. Niemniej reżyser teledysku Piotr Onopa podkreślał Twój duży wkład w jego powstanie i Twój talent aktorski. Nominowany byłeś także w kategorii: Album roku pop za płytę „Annoyance And Dissappointment” (ostatecznie wygrał Zbigniew Wodecki with Mitch & Mitch Orchestra and Choir za płytę „1976: A Space Oddysey” - przyp. M.B.). Ciekaw jestem, czy Ty sam uważasz się za wokalistę popowego, rockowego, poprockowego czy uniwersalnego?
Dawid Podsiadło: Wow! (śmiech) Nie wiem, chyba popowego najbardziej. Tworzę muzykę, która jest akceptowana przez mainstreamową publiczność, ale też przez alternatywną, bardziej obeznaną. Najbliżej mi jednak do popu.
Pytam o to, bo jesteś jednym z nielicznych artystów poruszających się na pograniczu popu i rocka, o których można przeczytać np. w „Teraz Rocku” czy posłuchać np. w „Esce Rock”. Tego samego nie można powiedzieć np. o zespole Feel, Zakopower, a nawet Bajm. Czemu tak jest?
Nie mam pojęcia. Jedynie media, o których mówisz, mogą się na ten temat wypowiedzieć. Ich rada programowa. Ja się oczywiście bardzo cieszę, że się nadaję do ich formatu, że moja muzyka ma u nich odbiorców. Tak samo jak z tego, że moja muzyka występuje także w mediach bardziej komercyjnych. Podoba mi się to. Czuję się z tym komfortowo i swobodnie.
To dobrze, że nie jestem „zarezerwowany” tylko dla mediów komercyjnych i tylko takie będą puszczać moje piosenki. Nie czuję takiego ograniczenia. Cieszę się bardzo, że moja muzyka dociera do różnych grup odbiorców.
Dawid Podsiadło, fot. Łukasz Ziętek
Co uważasz za największy atut swojego repertuaru?
Moje szczere podejście. Nie twierdzę oczywiście, że inni tworzą muzykę nieszczerze. Wierzę jednak, że każdy dźwięk, który rejestruję, wykonuję, a później przedstawiam publiczności, jest dopieszczony i poświęciłem na niego wiele czasu. Nie pozwolę, by ludzie, którzy chcą być odbiorcami mojej muzyki, dostali coś, za co mógłbym się wstydzić. Tak więc autentyczność może. Na to bym postawił ostatecznie.
Czy rzeczywiście Twój udział w teledysku, który wygrał, był tak duży?
Mocno naciskałem na to, by teledysk był odzwierciedleniem tekstu utworu. Forsowałem swoją wizję. Dużo większy udział w teledysku miałem w jego drugiej części, w której kręciliśmy telefonami komórkowymi pojedyncze sytuacje. Głównie polegało to na improwizacji mojej narzeczonej i mojej, kiedy wymyślaliśmy różne rzeczy, które mogą się wydarzyć.
Tego Fryderyka dostał jednak przede wszystkim Piotr Onopa, bo to on jest reżyserem. Także Magda Frączak, która była współautorką scenariusza. Oni są na pewno bardziej odpowiedzialni za ten sukces niż ja. Cieszę się, że postrzegają mnie oni jako pełnoprawnego autora.







