DENON: DHT-S416 - zaskakujący soundbar
niedrogi / elegancki / współczesny w sam raz Autor: Waldemar Nowak • 7 lutego 2022

Denon DHT-S416 to prosty soundbar codziennego użytku.
Systemem kinowym nie jest, podobnie jak i dwie kolumny podłogowe trudno nazwać kinem domowym – mówimy tu o urządzeniu 2.1, czyli stereofonicznym głośniku z bezprzewodowym subwooferem. Żadnych wirtualnych cudów, po prostu czyste stereo, ale nie dajmy się zwieść pozorom owej prostoty, ponieważ skrywa on drugą naturę pełną niespodzianek, której z zewnątrz nie widać...
Spis treści:
- Denon DHT-S416 – pierwsze wrażenia
- O strumieniowaniu muzyki
- O wyższości Google Cast nad Bluetooth?
- O zarządzaniu energią
- O tym jak gra?
- Dla kogo? – podsumowanie recenzji
Współczesne soundbary (przynajmniej niektóre modele) na marginesie swojego istnienia potrafią robić rzeczy,
o których 2-3 lata temu nam się nie-śni-ło
Czym zatem na pierwszy rzut oka DHT-S416 jest?
To bardzo estetycznie i nowocześnie zaprojektowana belka o wysokości 5.4 mm – na tyle niska, że nie powinna przeszkadzać w komunikacji telewizora z pilotem. Możliwa jest również zainstalacja na ścianie.
Sam kształt maskownicy ma w sobie coś nowoczesnego, ale zarazem pozwala urządzeniu na stanie się niewidocznym – żadnych agresywnych podświetleń, wyświetlanych tekstem informacji o aktywnych wejściach. Cała komunikacja z użytkownikiem odbywa się za pomocą 4 LEDów ukrytych pod tkaniną – widać je, ale bez świecenia po oczach.
Zdjęcie tego nie oddaje, ale jest on nieco krótszy od typowych modeli – 900 x 54 x 83 mm / 1,8 kg
DHT-S416 jest bardzo łatwy w podłączeniu i obsłudze – zwracam szczególną uwagę na ten aspekt, bowiem poza „kozakami", którzy wiedzą wszystko najlepiej, istnieje ogromne grono osób przerażonych na samą myśl, że mają podłączyć nowe urządzenie, nic przy tym nie zepsuć, no i żeby jeszcze działało. Nie mówię tu tylko o ludziach starszych, równie dobrze można być influencerem na Instagramie z milionami fanówi i jednocześnie być sparaliżowanym na widok kabla z wtyczką.
Na szczęście proces instalacyjny został ograniczony do absolutnego minimum. O ile ktoś czegoś później nie poprzyciska bez sensu, to po wskazaniu aktywnego wejścia HDMI / światłowód / AUX – zależnie który z kabli podłączyliśmy do telewizora – nasza rola się kończy. Odtąd sounbar sam się będzie włączał i wyłączał wraz z telewizorem. Jeśli do tego nasz TV posiada gniazdo HDMI ARC / eARC, to sterowanie głośnością odbywa się również i pilotem od telewizora.
Gdyby jednak z jakiegoś powodu pilot telewizyjny nie zadziałał, bo np. naszego odbiornika nie ma na liście urządzeń wspieranych, to możemy ręcznie nauczyć soundbar rozpoznawania jego poleceń – stosowna procedura opisana jest w pełnej wersji instrukcji obsługi dostępnej do pobrania w sieci.
Tak więc raz podłączony w domu dziadków (lub kochanki) nie wymaga od użytkownika / użytkowniczki / użytkowników żadnych dodatkowych działań w przyszłości (sam się nawet uaktualnia) – stając się niejako zautomatyzowanym przedłużeniem odbiornika TV.
Ponadprzeciętnie dobrym pomysłem było zastosowanie na maskownicę tkaniny z domieszką białych włókien – koniec z widocznym kurzem, który jest zmorą czarnych sounbarów. Na drugim ujęciu widać na ile subtelnie świecą LEDy
(kliknij)
Ale, ale…
... ale gdyby DHT-S416 był aż takim „prostakiem”, to szkoda byłoby czasu na pisanie jakiejkolwiek recenzji – bo i po co :)
O tym, że możemy strumieniować muzykę przez Bluetooth z telefonu / tabletu / laptopa, też nie ma co się rozpisywać, bo jak mawia klasyk „to oczywista oczywistość”, poza tym jest do tego dedykowany przycisk na obudowie, więc rzuca się w oczy.
Drugie oblicze tego soundbara nie jest już oczywistością, albowiem go nie widać. Dzięki Wi-Fi i wsparciu dla Chromecast built-in możemy strumieniować muzykę / podcasty / radio internetowe poprzez sieć domową i znika nam typowy dla Bluetooth problem, że za przeproszeniem nie można pójść z telefonem do kibla, żeby nie rwało transmisji.
Pozwolę sobie zacytować fragment opisu ze strony dystrybutora:
Dzięki platformie Chromecast użytkownicy mogą streamować dźwięk w wysokiej rozdzielczości przez Wi-Fi z serwisów muzycznych online, takich jak: Spotify / TIDAL / Google Play Music / YouTube Music / Amazon Music HD / Deezer / Qobuz i wielu innych.
Sterowanie głosowe jest dostępne za pośrednictwem urządzenia Google Assistant, co zapewnia bezproblemową i intuicyjną obsługę. Soundbar DHT-S416 można nawet zgrupować z innymi głośnikami obsługującymi Chromecast, aby stworzyć w pełni bezprzewodowy system multiroom.
No i się nagle zrobiło ciekawie...
Bo któż spodziewałby się po budżetowym soundbarze sterowania głosowego? Do wydawania poleceń wystarczy mieć smartfon, który asystenta głosowego Google (oczywiście poza Huawei) ma na pokładzie.
Po dwóch minutach patrzenia na skaczącą animację zwątpiłem i rozpocząłem wszystko od nowa – jak widać po zegarze, Google potrzebował aż 6 minut na dołączenie głośnika do infrastruktury swojego systemu Domu Inteligentnego / zdziwiłem się gdy poprosił o zgodę na przesyłanie danych celem jakoby ulepszania produktów Denona (czy tylko ja dostrzegam w tym przesadę?) / potem nastąpiło całkowicie automatyczne połączenie z domowym Wi-Fi i głośnik nazwany przeze mnie Salon stał się częścią inteligentnej infrastruktury do której mogę mówić i ona reaguje (kliknij)
Pierwsze łączenie głośnika z darmową aplikacją Google Home trwało nienormalnie długo (u mnie zajęło aż 6 minut, ale gdy ruszyło, to reszta poszła pędzikiem). W trakcie konfiguracji zostałem zapytany przez aplikację, czy chcę połączyć konto Spotify z Google – w ramach eksperymentu zgodziłem się i po kilku kolejnych sekundach, mogłem już powiedzieć do telefonu:
– OK Goole, play music on Salon!
DHT-S416 włączył się i popłynęła muzyka zaproponowana przez algorytm Spotify na podstawie moich wcześniejszych wyborów, a ja nawet nie musiałem się ruszyć z miejsca. REWELACJA!!!
Info techniczne – polecenie musi zawierać informację o tym, co ma zostać wykonane i gdzie, bo przecież możemy mieć kilka inteligentnych głośników w domu. Jako że na etapie konfiguracji jako lokalizację wskazałem salon, to tak też system go nazwał (można to potem zmienić).
Przykłady z życia wskazują miejsca gdzie należy kliknąć – radio internetowe TuneIn / Podcasty Google / Spotify / YouTube.
W przypadku gdy posiadamy również na komputerze aplikację Spotify, to synchronizują się one w czasie rzeczywistym i sterować można na przemian w obu miejscach, natomiast YouTube wysyła obraz wraz z dźwiękiem na kompatybilne telewizory (kliknij)
Korzyści oczywiste i nieoczywiste, czyli w czym Google Cast jest lepsze od Bluetooth?
Podstawową zaletą korzystania z Google Cast jest możliwość w przypadku podłączenia do telewizora oglądania, lub w przypadku podłączenia do kompatybilnego głośnika / soundbara (to nasz przypadek) słuchania treści. Z telefonem w kieszeni możemy swobodniej poruszać się po domu (większy zasięg), oraz odpada nam konieczność parowania.
Gdy uruchomimy w telefonie / tablecie / laptopie jakąś aplikację multimedialną, to bezpośrednio w niej klikamy ikonkę Chromecast i streaming startuje automatycznie. Gdy sterowanie głośnością i wyboru utworów dokonujemy w telefonie, to staje się on „uniwersalnym pilotem”, a że w przeciwieństwie do Bluetooth, Chromecast built-in używa sieci Wi-Fi, to możemy jednocześnie podłączyć do siebie więcej głośników, więcej źródeł i jak w każdym normalnym systemie multiroom kontrolować co i gdzie gra, np. wysłać strumień z sypialni do salonu lub odwrotnie.
Podczas gdy gra muzyka, możemy prowadzić rozmowy telefoniczne / Messenger'ować / WhatsApp'ować / tworzyć notatki / przeglądać FB itp. bowiem streaming nie koliduje z innymi czynnościami.
Ponadto do zalet strumieniowania przez Wi-Fi (w stosunku do Bluetooth) należy zaliczyć:
- wyższą jakość dźwięku
- możliwość telefonowania bez przerywania strumieniowania
- kontrolę muzyki z dowolnego miejsca w domu
- możliwość jednoczesnego odtwarzania utworu na kilku głośnikach jednocześnie (o ile mamy ich kilka) – szczególnie przydatne podczas słuchania porannych wiadomości i jednoczesnego szykowania się do wyjścia z domu lub w czasie imprez
- nie drenuje baterii w smartfonie
- łatwe korzystanie z kilku źródeł na przemian, bez konieczności wylogowywania się z jednego urządzenia i logowania na drugim.
Jedyna wspólna cecha to, że oba działają na iOS / Android i laptopach.
I jeszcze jedna ważna informacja – głośniki w systemie multiroom opartym o Chromecast built-in mogą pochodzić od różnych producentów – równie dobrze od Denona, jak i może to być: Bang&Olufsen / Polk / Sony / LG / Philips / NAD / Pioneer / Onkyo / JBL / Harman-Kardon / Beoplay i jeszcze kilka innych marek.
Natomiast co do samego Bluetooth, to DHT-S416 pozwala sparować się z 8 różnymi urządzeniami, więc nawet w wielodzietnej rodzinie, gdzie każdy obowiązkowo ma swojego smartfona, dla każdego znajdzie się miejsce w pamięci belki. Naciśniecie przycisku Bluetooth na panelu sterowania automatycznie łączy z ostatnio sparowanym smartfonem / tabletem / laptopem, co upraszcza życie.
Zarządzanie energią
Prawie każdy teraz zwraca uwagę na to ile energii zużywa. Możemy więc dokonać świadomego wyboru ustawień – tryb automatycznego czuwania pozwala na wybudzanie poprzez włączenie odtwarzania przez Bluetooth (z jednego ze sparowanych wcześniej 8 urządzeń), lub kliknięcie ikony Chromecast w odtwarzaczu multimedialnym.
Natomiast jeśli nie używamy soundbara do strumieniowania muzyki (nie każdy używa, bo nie każdy lubi, albo do muzyki ma coś innego), to przytrzymując przez 5 sekund przycisk Night (mrugnie nam czerwona dioda) przełączamy go w stan głębokiego uśpienia i konsumpcja energii spada z 1,8 W do 0,35 W – czy przy tak znikomym zużyciu w ogóle warto zawracać sobie tym głowę? Niech każdy zdecyduje sam. Pobór mocy podczas pracy to 40 W – też niewiele.
Sub jest dość kompaktowy – 171 x 342 x 318 mm / 5,2 kg
Jak to gra?
Pomimo niskiego profilu belki upchnięto do środka dwa 1-calowe głośniki wysokotonowe + dwa owalne przetworniki pełnozakresowe 1,25 x 4,4 cala (przypominam, że to jest soundbar stereofoniczny 2.1). Natomiast bezprzewodowy subwoofer z otworem bass-reflex napędza przetwornik 5.25-calowy.
Całość podczas oglądania programów telewizyjnych spełnia oczekiwania, bowiem dialogi gadających głów w programach informacyjnych, czy w filmach są bardzo czytelne. A gdyby jednak z powodu wady słuchu lub podeszłego wieku nadal się zlewały z tłem filmu, to na pilocie można wybrać jeden z trzech poziomów „wyostrzacza dialogów” (ang. Dialog Enhancer).
Ponadto na pilocie są dodatkowe przyciski: Movie / Night / Music / Pure (film / noc / muzyka / sygnał bez modyfikacji) zmieniające nieco charakterystykę brzmienia, z czego najwięcej daje tryb nocny, który uwypukla dialogi na tle efektów, więc można oglądać film dosłownie na ćwierć gwizdka, dzieciaka nie obudzić, a i tak wiedzieć o co w fabule chodziło.
Głośność basu można regulować na pilocie, ale ustawienie firmowe wydaje się optymalne dla tak małego przetwornika
Co do basu, to posiada on plusy dodatnie i plusy ujemne. Pięć i ćwierć cala na głośnik subniskotonowy to niewiele i oglądając filmy akcji będziemy czuli niedostatek (na szczęście nie wszyscy oglądają filmy Marvel’a). Natomiast na plus dodatni subowi zaliczę to, że nie dudni, a jest to dość powszechna cecha modeli budżetowych.
Nie mam pojęcia skąd niektórzy producenci powzięli przekonanie, że ich suby muszą nieustannie bulgotać / pierdzieć / burczeć basem? Nie muszą, wręcz nie powinny. Powiem więcej, o wiele bardziej wolę to, co ma do zaprezentowania ten Denon, który pozostawia lekkie poczucie niedosytu, niż jakiś konkurencyjny model „xxx”, który nieustannie nadaje pomruki nieskorelowane z akcją filmu. Jak ktoś potrzebuje więcej basu, to wystarczy dorzucić tysiaka i kupić inny model z 8-calowym subem. Pamiętajmy jednak, że ten większy będzie też trudniej schować pod łóżkiem lub za zasłoną. Coś za coś.
DHT-S416 dekoduje również Dolby Digital, czyli zamienia sygnał wielokanałowy na dwukanałowy.
Gniazda wyprowadzone pod kątem bardzo ułatwiają pociągnięcie przewodów bez konieczności ich mocnego zginania
Jako że wtyczki wystają poza obrys obudowy to w komplecie dostajemy zawieszki dystansujące dla wieszających
Dla kogo DENON DHT-S416? – czyli podsumowanie
W ramach podsumowania powiem, że zanim rozpocząłem testy eksploatacyjne DHT-S416 pomyślałem, że trafił mi się jakiś tani (przepraszam za wyrażenie) badziew, no bo czego można się spodziewać za 1500 zł. Z perspektywy czasu, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że ten nowoczesny „ogryzek” potrafi znacznie więcej, niż można było przypuszczać. Nawet Wi-Fi obsługuje na obu częstotliwościach (2,4 / 5 GHz), żeby móc unikać przeładowanego pasma w danej okolicy.
Owszem, mógłby grać większym dźwiękiem, mieć Atmosa, a basem masować kręgosłup i takie soundbary oczywiście istnieją, ale kosztuję wtedy kilkukrotnie więcej. Natomiast gdyby Denon w ofercie nie miał DHT-S416, to ludzie potrzebujący czegoś prostego, przyzwoitego, a nie prostackiego, nie mieliby wyboru.
Wszystko co potrzebne do uruchomienia dostajemy w zestawie
Poza posiadającymi dwie lewe ręce do instalacji czegokolwiek na prąd, za grupę docelową uznałbym:
- posiadaczy tzw. drugich telewizorów w sypialni, gdzie nie potrzebują robić kina
- z uwagi na tryb wyostrzania dialogów na pewno docenią go seniorzy i osoby z dysfunkcjami słuchu
- posiadacze kawalerek, gdzie z wolnym miejscem na głośniki jest krucho – to chyba największa obecnie grupa użytkowników modeli stereofonicznych
- chętni do stworzenia systemu multiroom w ramach ekosystemu domów inteligentnych Google
- leniwce i przywódcy wydający polecenia głosem
Gdy jako pierwszy materiał testowy włączyłem dokument „The Show Must Go On” o historii grupy Queen po śmierci Freddiego (Netflix), to zanim się zorientowałem minęło półtorej godziny... co natchnęło mnie do pewnej uwagi ogólnej natury – ten, czy inny soundbar jest niezbędny, by zachować zdroworozsądkowe proporcje pomiędzy wielkością ekranu, a wielkością dźwięku i wtedy niuanse schodzą na drugi plan, bo przekaz jest spójny i my z tym czujemy się normalnie.
Denon DHT-S416, to po prostu optymalne skrzyżowanie funkcjonalności i technologii z ceną. Może na niego pozwolić sobie niemal każdy w potrzebie.
– OK Google, zmień utwór...
... i zadziałało, można do niego mówić też po Polsku!
Cena sugerowana: 1.599 zł
A jak się ma konto Spotify Premium, to można sobie konkretne utwory życzyć